Ci z Was, którzy śledzili moją fotograficzną wyprawę na Grenlandię w 2010 roku, pamiętają być może niezwykle ekscytującą przygodę w Ilulissat. Na zaproszenie kapitana samolotu miałem bowiem możliwość siedzieć w kabinie samolotu jako trzeci członek załogi przez dużą część lotu z Nuuk do Ilulissat łącznie z lądowaniem. Rzecz niebywała w Europie.
Do dzisiaj bardzo dobrze pamiętam ten lot, widok z kabiny, pogawędkę z pilotami. Do szczegółów odsyłam na stronę wyprawy.
Uwierzycie, że ta przygoda miała swoją kontynuację?
W lipcu tego roku ponowienie odwiedziłem Grenlandią na zdjęcia. W samolocie do Ilulissat stewardesa otwarła drzwi do kabiny pilotów i powiedziała, że można ją odwiedzić. Nikt z pasażerów nie zrozumiał chyba tego zaproszenia poza mną. Po chwili byłem już w kabinie. I jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że samolot pilotuje ten sam kapitan co 13 lat temu. Kapitan Jans. I co ważniejsze – pamiętał mnie. Porozmawialiśmy sobie chwilę, omówiliśmy kwestię nowych lotnisk i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. Rozmowę kontynuowaliśmy w terminalu po przylocie. Jans ma dużo związków z Polską, gdyż często ją odwiedza ze względu na swój zawód i hobby (którym jest oczywiście lotnictwo).
Co za spotkanie!
Leave a reply