The Narrows w Parku Narodowym Zion w USA to miejsce, które trzeba odwiedzić. Rzeka, czasami szersza, czasami węższa, meandruje pomiędzy wysokimi, pionowymi ścianami kanionu. Miejsce jest przecudne, zwłaszcza, gdy ściany są oświetlone odbitym światłem. Wtedy możemy obserwować różnorodne kolory – od złotego, po niebieski, pomarańczowy, żółty czy czerwony.
Miejsce jest warte tych kilku godzin w wodzie. Po rzece się bowiem idzie. A w zasadzie idzie się w wodzie, która ma różną głębokość. Zależy to od pogody i ilości wody. Podczas naszych odwiedzin woda w najgłębszym miejscu sięgała mi mocno za pas. A jestem wysokim człowiekiem. W innych miejscach było płytko. Jesli wcześniej spadnie deszcz, to rzeka potrafi przybrać wody, co czasami powadzi do jej zamknięcia dla turystów. Robi się zbyt niebezpiecznie i zbyt głęboko. Do tego dochodzi ryzyko gwałtownych powodzi. Wystarczy, że w górach spadnie obfity deszcz i już możemy być zaskoczeni taką krótką powodzią. Jest szybka i bezlitosna. Trzeba cały czas mieć baczenie na pogodę.
W samej rzece o wypadek (czyli kąpiel w wodzie) nietrudno. Idzie się bowiem po kamieniach, czasami bardziej obłych, czasami mniej. Większych, dużych i małych. Jeden nieostrożny ruch i już jesteśmy w wodzie. Gdy się po prostu idzie bez sprzętu, to nic wielkiego się nie stanie. Kilkukrotnie widziałem ludzi przewracających się do wody. Kupa śmiechu i nic więcej. Ale jeśli na statywie ma się Canona R5 i obiektyw z filtrami, to do śmiechu już nie jest. Dlatego przez cały czas byłem niezwykle skupiony na tym, gdzie stąpam i jak idę. A aparat miałem przewieszony na szyi nawet podczas robienia zdjęć na statywie. Na szczęście udało się uniknąć strat.
Woda potrafi być zimna. Warto zatem wyposażyć się w specjalny suchy kombinezon plus buty. Dzięki temu nie jest zimno. My byliśmy w rzece 10 godzin i w takim czasie bez skafandrów bylibyśmy mocno zmarznięci. Skafandry, jak i całe dodatkowe wyposażenie można wypożyczyć w wielu punkach przy wejściu do parku narodowego. Można też dorzucić kij służący do podpórki podczas przemierzania rzeki. U nas tę rolę pełnił statyw.
Statyw jest zresztą niezbędny, jeżeli nie zadawala nas kilka zdjęć z telefonu. W kanionie potrafi być ciemno. Dodatkowo, kluczem zdjęć jest rozmycie wody na dłuższych i krótszych czasach. Bez statywu tego efektu nie osiągniemy. Przyda się również filtr polaryzacyjny oraz połówka 0,6.
The Narrows jest oczywiście bardzo popularne, więc możecie się spodziewać wielu turystów. Im głąb pójdziemy w kanion, tym jest ich mniej. Da się zatem robić zdjęcia również bez turystów.
W rzece pojawialiśmy się ok. godz. 10.00 i to była bardzo dobra pora (początek października). Do tego doszło słońce już całkiem wysoko nad nami. To wszystko spowodowało, że The Narrows było całkiem dobrze oświetlone odbitym światłem.
Zapraszam do całkiem sporej galerii z odkrywania The Narrows. Zdjęć zrobiłem sporo i bardzo trudno mi było się zdecydować, które wstawić do galerii. Na niektórych zdjęciach możecie zobaczyć rozmazane postacie. To nie duchy. To turyści złapani na długich czasach naświetlenia :-).
Ten post otwiera relację z naszego fotograficznego wypadu do USA na obrączkowe zaćmienie Słońca. Razem z Błażejem Zalesińskim przez ponad 2 tygodnie przemierzaliśmy parki narodowe w stanie Utah, Arizona i Nevada starając się złapać dobre światło. Podsumowanie tej wyprawy znajdziecie w tym poście.
Leave a reply