Zmiany, zmiany, zmiany…

Zrobiłem obrót o 360 stopni. Obrót pełen zmian. Nadal będę robił zdjęcia. Ale już nieco innym sprzętem :-). Kupiłem bowiem nowe „konie wyścigowe”. A dotychczasowe cieszą już innych pasjonatów fotografii. I tak:

a/ rozstałem się z moją ulubioną analogową Minoltą i jej młodszą siostrą – cyfrową Sony (którą w zasadzie używałem głównie do zdjęć rodzinnych); długo dorastałem do tego rozstania, ale świat idzie do przodu i postanowiłem trochę porwać się temu pądowi;

b/ nabywcy szuka moja kwadratowa Mamiya 6MF (cały komplet); pewnie to kwestia czasu, gdy trafi do innych rąk; bardzo lubiłem kwadrat i panoramę oferowaną przez ten aparat; od dłuższego czasu nie ma już jednak w produkcji ramek Gepe do formatu panoramy; dalmierz przy zdjęciach krajobrazowych, szczególnie o wschodzie ma też swoje ograniczenia, które coraz bardziej mnie irytowały.

c/ ale nie, nie porzuciłem slajdów – z Japonii leci właśnie do mnie analogowa Mamiya 645 AFD na filmy/slajdy 120; mam jeszcze duży zapas slajdów w lodówce; literka „D” w nazwie oznacza nic innego jak digital – ten aparat przyjmuje przystawki cyfrowe do średniego formatu; kto wie, może kiedyś się pojawi w moim plecaku :-).

O właśnie taka. Dokładnie taka:

d/ głównym aparatem został Canon 5D Mark II z całą gamą obiektywów; trudno się było przesiąść z Minolty – Canon mógłby się tutaj trochę nauczyć jeśli chodzi o pewne funkcjonalności np. podnoszenie lustra na górnym kółku, a nie przez menu (ratuję to niejako nastawa własna), czy też utrzymanie blokady ekspozycji do kolejnego naciśnięcia przycisku (a tak wyłącza się po 4 sekundach – koszmar); no i ten pierścień zoomowania w odwrotnym kierunku :-).

e/ aby Markowi nie było smutno towarzyszy mu analogowy Canon EOS 3 – aż do wyczerpania zapasu slajdów małoobrazkowych; ale chyba go zostawię też do zdjęć rodzinnych :-).

Wszystkie szpargały oczywiście zostały :-).

Już niedługo sprzęt będzie ostro pracował!