Skogafoss to jeden z ciekawszych wodospadów na południowym wybrzeżu Islandii. Wysoki na 60 metrów i szeroki na 25 dominuje nad każdym śmiałkiem odważnym na tyle, aby się do niego zbliżyć. Woda spada z klifu, który kiedyś był wybrzeżem Islandii. Teraz do oceanu jest w linii prostej ponad 5 kilometrów. Wodospad jest jedną z atrakcji Islandii, stąd prawie zawsze jest tutaj mnóstwo turystów. Prawie, gdyż w czasie covidowej zarazy zdarzało mi się być przy wodospadzie samemu. Podobnie jak w 2016 roku, kiedy to zaczęła się moja przygoda z wyspą. Warto tutaj zajrzeć również o 2 czy 3 w nocy podczas lata. Nadal jest bardzo jasno, a szansa spotkania innego odwiedzającego bardzo znikoma.
W marcu po raz kolejny odwiedziłem wodospad. W szacie zimowej prezentuje się naprawdę pięknie. O wiele ładniej niż latem, gdzie jedynym urozmaiceniem spadającej kaskady jest lokalna tęcza.
Nigdy nie udało mi się nad wodospadem zaobserwować zorzy polarnej. Ale być może ten czas jeszcze nie nadszedł.
Poniżej kilka zdjęć zimowego wodospadu. Nie muszę dodawać, że mniej więcej w połowie odległości od parkingu do wodospadu zaczyna na nas padać woda z wodospadu. Im bliżej, tym gorzej. Tym razem dorzucił się do tego padający od czasu do czasu śnieg i wiatr. Wytrzymałem ok. godziny. Moje aparaty wyglądały jak wyciągnięte z miski z wodą. Ale co Canon, to Canon.
Leave a reply