Grenlandia to oczywiście lód i do tego lodu wróciłem podczas kolejnej podróży naszą szybką łodzią. Ten wieczór i poranek był dedykowany różnym lodowym formom i wzorom. Było ich nadspodziewanie dużo albo też moje oczy wszędzie je widziały. Co góra lodowa, to wzór. Istne szaleństwo. To był dzień z największą liczbą zrobionych zdjęć. Jest coś niesamowitego w tym, jak przestawiam się podczas takich wyjazdów na tryb fotografowania i ile widzę rzeczy, których normalnie nie dostrzegam. Bardzo to lubię i bardzo przy tym odpoczywam psychicznie, bo zmęczenie fizyczne czasami jest potworne. Szczególnie, gdy w nocy się nie śpi, a w dzień też o to nie łatwo. A Grenlandia gwarantuje latem właśnie takie rozrywki.
Słońce trochę współpracowało, ale niestety nie było zbyt wielu chmur na niebie przez co to było niesamowicie płasko. Zabrakło kilkunastu fajnych chmur i te zdjęcia na szerokim kącie mogłyby wyglądać zgoła inaczej. Gdzie na horyzoncie zaczęła pojawiać się mgła, ale była za daleko, aby ją twórczo wykorzystać.
Podpłynęliśmy do jednej z olbrzymich gór lodowych, gdy ta nagle zaczęła się rolować. Nastąpił huk pękającego lodu i już po chwili cała ta masa zaczęła się poruszać, przechylać, łamać, rozbijać. Jak obrobię film to go pokażę. Naprawdę niesamowite widowisko.
Spotkaliśmy nawet dwa wieloryby :-).
Zapraszam do galerii z tego dnia.
Leave a reply