Światło w fotografii krajobrazowej to Wszystko. To taki Święty Graal, dla zdobycia którego wstajemy o niebotycznych porach, wspinamy się po górach, leżymy w błocie. Długo by tak jeszcze wymieniać. Bez światła nie wyciągamy nawet swoich aparatów.
Czym jest tytułowy LYS? Ano światłem właśnie, tylko że w języku norweskim i duńskim.
Album jest wynikiem fascynacji światła i skandynawskiego krajobrazu. Autorzy – Sandra Bartocha i Werner Bollmann przez kilka lat przemierzali Skandynawię wzdłuż i wszerz polując na światło i kadry. Album zawiera ok. 230 zdjęć z tych podróży.
Na LYS trzeba patrzeć jak na zamknięty projekt. I rzeczywiście, wtedy album całkowicie się inaczej odbiera. Są tam zdjęcia wybitne, są zdjęcia dobre i są zdjęcia … hmm, nie wpadające przynajmniej w moje oko. Ale jako całość wszystko wspaniale się komponuje i nawet słabsze zdjęcia w żaden sposób nie przeszkadzają w odbiorze.
Tytułowego światła w LYS jest mnóstwo. Jest nawet tam, gdzie go nie widać na pierwszy rzut oka. Dowodem na to jest jedno ze zdjęć dołączanych w wydruku do edycji kolekcjonerskiej. Plaża na norweskich Lofotach skapana w śniegu i zielonkawej wodzie. Nie uwidzisz tam jakiegokolwiek promienia Słońca. A jednak światło, to rozproszone, doskonale współgra na każdym elemencie tego zdjęcia. Coś wspaniałego.
Album zawiera mnóstwo zdjęć ciekawych też z innych względów – zostały zrobione w nie do końca sprzyjających warunkach pogodowych. Ale, hej. Nie ma pogody złej dla fotografii. Jest tylko nieprzygotowany na taką pogodę fotograf. Sandra i Werner byli z tych przygotowanych.
Pomimo swojej objętości, album nie jest z tych, których nie można podnieść. Ma wręcz kompaktowy format – jak dla mnie mógłby być większy, wtedy część zdjęć skorzystałaby na większym formacie. Do wydania trudno się przyczepić – wszystko jest perfekcyjne, a twarda obwoluta dodaj sznytu.
Zdecydowanie polecam!
Strona projektu: https://www.lys-publishing.com/en/
Leave a reply