Co jakiś czas nasz Księżyc przechodzi przed tarczą słoneczną. I mamy zaćmienie Słońca. Mamy niesamowitego farta, że wszystko się tak wspaniale ułożyło: odległość Ziemia – Księżyc, wielkość tarczy Księżyca i Słońca (co oczywiście jest znowu pochodną odległości). Najbardziej spektakularne zaćmienia mają miejsce w dwóch przypadkach – gdy trwają w trakcie wschodu/zachodu słońca oraz podczas tzw. zaćmienia obrączkowego, kiedy tarcza Księżyca zasłania całą tarczę Słońca za wyjątkiem obwodu.
W swoim życiu widziałem już kilka zaćmień słońca, w tym jedno o zachodzie. Nigdy jeszcze nie widziałem zaćmienia obrączkowego, ale i na to przyjdzie czas. Wstępne plany już są.
W tym roku w Europie doszło do całkowitego zaćmienia Słońca. Na nasze nieszczęście było on widoczne jedynie na Spitsbergenie i na Wyspach Owczych. W pozostałej części Europy można było podziwiać zaćmienie częściowe. Początkowo rozważałem wyprawę na Wyspy Owcze, ale statystyka była przeciwko. Ten skrawek lądu przed większość dni w roku przykrywa gruba kołdra chmur, a marzec nie zapewnia większych szans na dobrą pogodę. Z kolei na Spitsbergenie jakakolwiek dodatkowa aktywność oznaczała miesiące przygotowań i wysokie koszty (głównie ze względu na potencjalne zagrożenie misiami polarnymi).
Ostatecznie postanowiłem połączyć planowaną zimową wyprawę na Islandię z zaćmieniem częściowym. Do zaćmienia całkowitego brakował naprawdę włos – o taki jak na zdjęciu poniżej (największa faza zaćmienia). Pas całkowitego zaćmienia przebiegał bowiem kilkadziesiąt kilometrów od południowych brzegów Islandii. Wystarczyła mała łódka i już moglibyśmy cieszyć się całkowitym zaćmieniem. Nie wybraliśmy jednak tej opcji. Postawiliśmy sobie poprzeczkę znacznie wyżej. I to dosłownie.
Kto był nad lodową laguną na Islandii ten wie, iż tuż obok rozciąga się olbrzymi i przepiękny masyw Hvannadalshnúkur. To najwyższy szczyt Islandii wznoszący się nad morzem nad wysokość 2109 metrów. Z tym, że start jest w zasadzie z poziomu morza, więc poziom przewyższenia jest wyższy niż np. przy wejściu na polskie Rysy.
Uknułem plan, aby zaćmienie obserwować z tego właśnie szczytu. W zimie prawie nikt na niego nie wchodzi. Droga jest długa i wymaga dobrego przygotowania – 10 godzin podejścia pod górę robi swoje. Oczywiście przy sprzyjających warunkach. Tak więc mieliśmy wejść na czoło lodowca, a później pomiędzy szczelinami dotrzeć do podnóża szczytu. Stamtąd, po zdobyciu kolejnych 300 metrów wysokości mieliśmy już stać na samym szczycie z rozległą panoramą zarówno na całe wybrzeże południowe jak i sam lodowiec Vatnajökull i wyłaniające się z niego szczyty. O te na zdjęciu poniżej. Plan zakładał nocleg pod szczytem z 19 na 20 marca, wschód słońca na szczycie i zaraz potem obserwację zaćmienia. Po zaćmieniu – zejście w dół do ciepłego łóżka. A następnego dnia – jaskinie lodowe. Z prognoz pogody wynikało, że temperatury na szczycie w nocy spadają do minus 20-25 stopni. Więc nocka byłaby ciekawa, szczególnie przy nocnych zdjęciach :-).
Wchodzić na szczyt nie znając drogi i to w warunkach zimowych nie byłoby dobrym pomysłem. Nasz znajomy z Islandii – Bartek – podjął się jednak zadania poprowadzenia nas na szczyt. Przed wyjazdem wszystko zapieliśmy na ostatni guzik. Zaczęło się odliczanie i obserwowanie pogody.
Niestety, ta ostatnia zawiodła. Całkowicie. Ta zima była wyjątkowa jak na Islandię. Przez wyspę przetoczyło się ponad 30 dużych burz śnieżnych. Z relacji fotografów, którzy odwiedzili wyspę przez nami wynikało, że często nie mogli się nigdzie ruszyć – drogi były nieprzejezdne, śniegu bardzo dużo i do tego wszystkiego królował porywisty wiatr. Tam gdzie do tej pory nie było lawin, zaczęły schodzić z powodu dużej kumulacji śniegu. Tuz przed naszym przyjazdem doszło do dużego ocieplenia, które także nie wpłynęło pozytywnie na możliwość pokonania płaskowyżu lodowca.
Przyszło nam zrezygnować z planu.
Zaćmienie oczywiście oglądaliśmy. Zajadając owsiankę (śniadanie) i gapiąc się w niebo na brzegach lodowej laguny. Okazało się, że doskonale się sprawdzają moje filtry Lee – Little & Big Stopper. Połączone razem dawały przyjemny obraz słońca z widoczną grupą plam słonecznych.
W lutym 2017 roku jest obrączkowe zaćmienie słońca w Argentynie i Chile. Hm…
Leave a reply