Budzik zadzwonił punk 2.50. Rano. A w zasadzie to w nocy. Otwierając zamknięte oczy zastanawiałem się co też mnie podkusiło, aby z Gerczakiem umówić się na poranne mgły. Ale ostatecznie przemogłem otuliny snu, wskoczyłem w przygotowane zawczasu ubranie, porwałem plecak i po chwili już jechałem do Konina na spotkanie, którego celem było tajemnicze i owiane już legendą… Sielankowo.
Cały plan powstał z doskoku, podczas odpoczynku w długi weekend sierpniowy. Jako, że wypoczywałem z Rodziną w Pyzdrach, myśl odwiedzin Sielankowa była niejako naturalną tego konsekwencją. Tym bardziej, że z soboty na niedzielę chciałem trochę pofotografować – pogoda się zapowiadała całkiem, całkiem.
Krótki telefon i już wszystko było zorganizowane. Gerczak wieczorem jeszcze podbił oczekiwania przekazując telefonicznie, że mgła po zachodzi ściele się okrutnie.
Nocny widok na Wartę potwierdzał relację – wszystko, aż prawie po czubki drzew było przykryte mgłą. Zajechałem zatem do Konina. Gerczak po chwili się pojawił i już razem ruszyliśmy do Sielankowa.
A na miejscu … zero mgły. Nic. Wiatru nie ma. Komary atakują wściekle. Warta płynie i widać fotogeniczność zakątka. Ale mgły nie ma. Pomyślałem sobie o tym wstawaniu o 3 nad ranem. Trudno.
Wypatrzyliśmy mgłę nieco dalej. No to jedziemy. Po niezłych wertepach. Na miejscu mgły – nie ma! Wracamy.
Wróciliśmy sobie zatem. Przeszliśmy się jeszcze kawałek. Chmury na wschodzie zaczynają się różowić z lekka. Niebo jaśnieje. Księżyc w pełni pięknie schodzi nad okoliczne wierzby. Tak sobie stoimy i w zasadzie postanawiamy wracać do domów. Ale jakoś nikt z nas się nie pali do tego pomysłu. To może chociaż ten księżyc zrobimy. Co by klatkę wyzwolić i aparat przewietrzyć? No to poczekamy jeszcze kilka minut aż będzie trochę niżej.
Mgła jakby na to czekała. Tzn. ta przyczajona mgła. Nagle wszystko zaczęło się zasnuwać mgłą. Słonko już wzeszło, ale jego promienie niemrawo przebijały się przez chmury. Wreszcie wszystko zaczęło wyglądać fotogenicznie. Złapaliśmy zatem aparaty i zaczęliśmy szukać kadrów. Zrobiłem pół rolki slajdu. Ale byłem wyposzczony.
Miejsce jest naprawdę klimatyczne i mam nadzieję tam jeszcze nie raz wrócić.
Dziękuję Karolowi, (którego zdjęcia z Sielankowa i nie tylko możecie podziwiać na jego stronie), za oprowadzenie po włościach i towarzystwo z rana. No i zdjęcie mojej osoby :-).
Leave a reply