W ciągu dwóch ostatnich lat czterokrotnie odwiedziłem Islandię. W pewnej części dlatego, że w … Tatry miałem dalej niż do czarnych plaży Vik. Nie mówiąc już o potencjale fotograficznym tkwiącym w Islandii bez względu na pogodę. A w Tatrach, no cóż, trzeba mieć prawdziwe szczęście do pogody i warunków na szczytach. O tatrzańskich przygodach i niepowodzeniach mogliście przeczytać na tej stronie nie raz. Co prawda Tatry nadal są na mojej liście fotograficznych celów, ale poczytne pierwsze miejsce zajęła Islandia.
Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. W tym roku na Islandię nie polecę. Gdzie się zatem wybieram?
Tym razem zorze będę ścigał na norweskich Lofotach. I to już niedługo. Mam nadzieję, że zimowa pogoda będzie dla nas łaskawa i zafunduje nam bardzo zmienne warunki. Na liście wyposażenia mam bowiem raki z czekanem i plan zdobycia dwóch szczytów skąd rozpościerają się zimą niebiańskie wręcz widoki.
Jedziemy w dwójkę: Mikołaj Gospodarek i ja. Mikołaj jest świetnym fotografem i w niejednym miejscu był. Warto pooglądać jego zdjęcia i poczytać to co ma do powiedzenia o swojej fotografii na jego blogu.
Naszym domem przez wìększość dni będzie … samochód. To pozwoli nam zmaksymalizować możliwości pogoni za zorzami i spać tam, gdzie będzie to wygodne. Taki system z powodzeniem stosowałem zimą z Marcinem Zagórskim na Islandii. Będziemy zmęczeni, ale bez tego nie da się zrobić dobrych zdjęć. Szczęściu trzeba pomóc ☺. Dwa razy odwiedzimy hotel, aby się doprowadzić po porządku i trochę ogrzać. To wystarczy.
Jeśli ktoś z Was myśli o odwiedzeniu Lofotów, to doskonałym źródłem informacji o tych wyspach jest strona Cody Duncana. Można tam znaleźć mnóstwo ciekawych i pomocnych informacji. Od tego kiedy jechać, po informacje o pogodzie, w co się ubrać, opisów trekkingów. I mnóstwo przepięknych zdjęć działających na wyobraźnię (zdjęcia umieszczam dzięki uprzejmości Cody Duncana).
Cody wydał również trzy e-booki, które opisują Lofoty w zimie i w lecie. Oczywiście, głównie z punktu widzenia fotografii. Naprawdę warto.
Trzymajcie zatem kciuki za powodzenia naszej wyprawy.
Leave a reply