W ostatnią niedzielę wybrałem się z Jarkiem Wąsikowskim na wschód Słońca. Nad Wartę. I nie do Rogalinka. Miały być mgły, a we wstawaniu pomagała nam zmiana czasu.
Mgły były, a jakże. I w lesie o poranku zaczęły dziać się cuda.
Dobry czas, miłe pogawędki przy porannej kawie. To pozwala ładować mi akumulatory. I to pomimo tego, że z pięciu akumulatorów do aparatów, żaden nie był naładowany. Ale jakoś dawałem radę robić zdjęcia żonglując nimi raz po raz. Tak bywa.
Leave a reply