Grenlandia to potężny ładunek emocjonalny. Takiego połączenia światła i lodowego krajobrazu próżno szukać w innych częściach świata. I tego trzeciego dnia to światło zaczęło się pojawiać. Początkowo nieśmiało, a później z całą siłą. Ale to nadal nie to.
Uwielbiam czas zdjęć. Pełne skupienie, wzrok ślizgający się po niezliczonych elementach krajobrazu. Szybkie decyzje. Dwa aparaty i dwa obiektywy. I jednocześnie głowa pełna słów. Słów, które towarzysza obrazom. Trudno to oddać, bo to przemija tak szybo jak się pojawia. Ale daje niesamowite poczucie sprawczości. Na poziomie obrazu. jak później oglądam zdjęcia, które wykonałem, to na mojej twarzy gości pełne zdziwienie.
Zapraszam na zdjęcia z trzeciego dnia. Grenlandia rules!
Leave a reply