Grenlandia to jedna z moich ulubionych wysp. Co prawda jest największa na świecie, ale co tam. Jest nie tylko duża, ale przede wszystkim piękna. I mało dostępna. Wiem, że wszyscy (prawie) czekają na zdjęcia z obrączkowego zaćmienia słońca w USA, ale wcześniej, bo w lipcu, byłem na Grenlandii. Znowu. Już czwarty raz. Tym razem tydzień spędziłem na szybkiej łodzi motorowej pośród gór lodowych. Ach, co to była za podróż. Było zimno, wietrznie. Dość powiedzieć, że puchówka i rękawiczki nie zawsze dawały rade. Ale za to widoki przepiękne. Kazdego dnia inne światło, inny układ gór lodowych, wieloryby tu i tam. I mocne ciśnienie, aby wytrwać te nocne godziny – od 4h do 6h fotografowania non stop w zimnie i wietrze. Później trzeba było odtajać. Ale było warto.
Dzisiaj zapowiada to co nieuniknione. Będę prezentował zdjęcia z poszczególnych dni. Dzisiaj pierwsze zdjęcia z dnia przylotu. Jeszcze przed tym nm się zaczęło.
Leave a reply