Ostatni pobyt w Szkocji nauczył mnie jednego – nie warto patrzeć na warunki pogodowe, warto być tam, gdzie chcemy robić zdjęcia. No chyba, że właśnie trwa cyklon :-).
W Szkocji pada. Nie jest to odkrywcze stwierdzenie. Deszcz jest esencją każdego pobytu w tym pięknym kraju. Na Isle of Skye nie było inaczej. Deszcz padał prawie codziennie. Od intensywnych, acz krótki ulew, przez wielogodzinne opady, mżawki, przelotne burze, po lekki, ciepły deszcz. Będąc jeszcze w Polsce zakładałem, że ten deszcz uniemożliwi lub znacząco ograniczy moje fotograficzne dokonania. Jakże błędne założenie.
Do tej pory w deszczu zdjęć nie robiłem. Jeśli już to rzadko. Najczęściej deszcz kończył fotografowanie. No ale co zrobić gdy pada i to całkiem mocno, a człowiek przyjeżdża właśnie na fotograficzne żniwa? Zawrócić do samochodu? Przeczekać? Ołowiane, niskie chmury nie zwiastują szybkiej poprawy. Jak fotografować?
Tak właśnie przydarzyło mi się kilka razy w Szkocji. Wbrew wcześniejszym przyzwyczajeniom, postanowiłem wysiąść z samochodu i robić zdjęcia. na miejscówkę jechałem godzinę po krętych, szkockich drogach. Zostawiłem Żonę i dwójkę dzieci. Przecież nie mogłem przyjechać z NICZYM. Tak się nie godzi. No to wyszedłem i rozstawiłem statyw.
Przyznam, że fotografowanie w deszczu nie będzie moją ulubioną formą fotografowania. Sam deszcz mi osobiście nie przeszkadza. Mam na sobie takie ciuchy, że i po dziesięciu godzinach intensywnego ulewy nadal będę suchy. Nie takie warunki znosiłem podczas licznych wypraw fotograficznych. Miałby mnie zirytować zwykły deszcz? Phi. Ale (zawsze jest jakieś ale!) … do szewskiej pasji doprowadzało mnie ciągłe czyszczenie przedniej soczewki obiektywu lub filtra. Bez tego się nie da. Po chwili wszystko będzie mokre i przy nieco domkniętej przesłonie na zdjęciu będzie widać charakterystyczne kanciaste kształty kropli. Przy szerokim kącie osłona przeciwsłoneczna również za wiele nie pomaga (jak sama nazwa wskazuje – chroni raczej przed słońcem, a nie deszczem). Do wycierania filtrów i obiektywu używam szmatek firmy Lee. Moim zdaniem nie ma niczego lepszego do czyszczenia sprzętu i usuwania wody.
Oczywiście chronić trzeba nie tylko przednią soczewkę. Sam aparat i obiektyw również. Nawet jeśli jeszcze uszczelniany. Pomimo, iż do tej pory raczej nie fotografowałem w deszczu, to od dawna byłem już na to pod tym względem przygotowany. Kupiłem kiedyś pokrowiec firmy Kata. O taki jak tutaj. Nieco go przerobiłem i otrzymałem pokrowiec, który pasuje nawet na mój obiektyw 100-400. Co prawda nie lubię go używać do osłony sprzętu, ale szkoda, aby sprzęt się zniszczył. Dlaczego nie lubię? Bo trzeba to unosić, przesuwać, przekładać, zapinać. W środku wszystko trochę paruje. No ale bezpieczeństwo sprzętu najważniejsze.
Wracając do Szkocji.
Przyjechałem. Wyściubiłem nos za szybę samochodu. Pada. Nic to, idę. Po pewnym czasie, nie patrząc na deszcz, oddawałem się swojej pasji. Tylko to wycieranie! I tak było za każdy razem gdy padał deszcz. Tym razem robiłem zdjęcia. Efekty? Wybrane poniżej.
Może jednak warto?
Leave a reply