Islandia – jestem wielkim fanem tej wyspy. Odwiedziłem wyspę już pięć razy. I to zawsze zimą albo późną wiosna. Niedługo dane mi będzie spojrzeć na wyspę w letnim świetle (miałem ten etap rozpocząć w lipcu A.D. 2020, ale sami wiecie dlaczego musiałem przesunąć te plany).
Moją miłość do wysypy kontynuuję zbierając albumy jej poświęcone. Szukam zarówno wśród znanych autorów, jak i tych nie znanych. O kilku z nich już pisałem na łamach mojej strony www.
Pod choinką znalazłem najnowszy album Hansa Stranda. To szwedzki fotograf, który przez wiele lat fotografował aparatem wielkoformatowym.
„Islandia”, bo tak zatytułowany jest ten album, jest podsumowaniem 23 lat fotografowania tej pięknej wyspy przez Hansa. Na ponad 300 stronach możemy podziwiać krajobraz wysypy fotografowane zarówno z poziomu lądu, jak i z powietrza (ponad 130 wylatanych godzin, to robi wrażenie).
Album to tzw. coffe book. Jest naprawdę duży (29x37cm) i ciężki. W sam raz do popołudniowej herbaty czy kawy. Twarda oprawa, papier błyszczący.
Sam album jest podzielony na tematy odwołujące się do elementów krajobrazu. Znajdziemu tutaj zarówno zdjęcia poświęcone wszechobecnym na Islandii wulkanom, jak i lodowcom. A także kilka innych tematów. Mi osobiście taki podział nie odpowiada. Lubię zestawienia różnych zdjęć, niekoniecznie monotematyczne. Mój odbiór zdjęć jest wtedy pełniejszy. Nie jest to łatwa sztuka. No, ale co kto lubi.
Dużo zdjęć jest też niestety przełamanych na dwóch stronach. Szkoda, gdyż to wiele tym zdjęciom odbiera, a nie można jednocześnie stron otworzyć na płasko. Jestem wielkim przeciwnikiem takiego prezentowania zdjęć. Wolę nieco mniejsze zdjęcia, ale mieszczące się w całości na jednej stronie. Odbiór takich zdjęć jest pełniejszy i nie trzeba się domyślać co kryje środek zdjęcia.
Co do samych zdjęć, to wiele z nich bardzo mi się podoba. Kompozycja, tekstury, światło, temat. Widać kunszt fotografa i bycie w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Część zdjęć nie robi na mnie żadnego wrażenia. Wiem, że trudno jest wypełnić album samymi najlepszymi zdjęciami. Może to ten podział powoduje nieco gorszą ocenę zdjęć. Nie wiem, ale faktem jest, że album w całości mnie nie porwał. Trzeba czegoś więcej niż po prostu zdjęcia skały. Ale tak jak pisałem, wiele zdjęć jest naprawdę fantastycznych i ma w sobie to coś, co przyciąga uwagę. Dla nich warto ten album mieć w swojej biblioteczce poświęconej Islandii.
Album możecie kupić na stronach Amazon.de. Album jest po niemiecku, ale jeśli nie znacie tego języka, to nie ma się co do albumu zrażać. Tekstu jest bowiem niewiele i nie jest on istotnym dodatkiem do zdjęć.
Jeśli jesteście ciekawi mojej fascynacji Islandią, to zapraszam do poświęconych jej postów, które można znaleźć na mojej stronie www po tagiem „Islandia„. A najnowsze zdjęcia można znaleźć w zimowej galerii poświęconej ostatniej wyprawie na Islandię.
Swego czasu stałem się też właścicielem sygnowanej odbitki zdjęcia Hansa przedstawiającego rozlane islandzkie rzeki. Zdjęcie jest fantastyczne i czeka właśnie na oprawę.
Leave a reply